Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

czwartek, 16 stycznia 2014

Serial z niespodzianką. Fiodor Dostojewski "Idiota".

Fiodor Dostojewski "Idiota"

data wydania: pierwsza publikacja 1869 r.; grudzień 2009 r. (e-book)
stron: 684
wydawca: Zielona Sowa
przeczytane: 15.01.2014 r.

“Idiota” to powieść obyczajowa... ale jedyna w swoim rodzaju. Są romanse (mnóstwo romansów), salonowe intrygi, skandale i interesy... Obserwujemy je jednak oczami szalonego mistrza psychologii, który uwielbia nurzać się w brudach ludzkiego charakteru. To trochę tak, jakby kolejny sezon jakiegoś brazylijskiego tasiemca o sercowych rozterkach zbuntowanej Dolores powierzono do zrealizowania, dajmy na to, Darrenowi Aronofskiemu. Efekt byłby prawdopodobnie dosyć szokujący i na pewno ocierający się o geniusz.

Właśnie tak jest z “Idiotą”. Fabuła lawiruje wokół skomplikowanych damsko-męskich relacji. Nasz tytułowy bohater, czyli książę Lew Nikołajewicz Myszkin, powraca do Rosji z kuracji w szwajcarskim uzdrowisku, aby uporządkować swoje sprawy majątkowe. Szybko zostaje uwikłany w subtelne gierki bogatych i zblazowanych ludzi, jednak kompletnie nie umie się odnaleźć, jako że z natury jest łatwowierny, szczery, altruistyczny i głęboko przekonany o fundamentalnej dobroci całego świata, a do tego cierpi na epilepsję i spore rozchwianie emocjonalne. Na jego drodze staje Nastazja Filipowna – szalona i demoniczna kobieta, której scharakteryzowanie zabrało Dostojewskiemu istotną część tej książki, w związku z czym ja się go w tym miejscu nawet nie śmię podjąć. Dodajmy do tego niezrównoważonego, mrocznego i na wskroś rosyjskiego Parfiona Rogożyna i w efekcie powstaje wybuchowy trójkąt, który staje się punktem wyjścia dla całego obszernego dzieła.

Bohaterowie są dokładnie tacy, jak należałoby się tego po Dostojewskim spodziewać – wielowymiarowi i oddani w najdrobniejszych szczegółach. Pierwszoplanowi, których grono jest swoją drogą naprawdę szerokie, staną się wam bliscy jak przysłowiowa “własna matka”. Autor wręcz delektuje się każdą ich myślą i gestem. Postaci o charakterze drugoplanowym czy epizodycznym siłą rzeczy mają do swojej dyspozycji mniej miejsca, są za to nakreśleni dynamicznie, zawsze z jakimś zapadającym w pamięć akcentem czy manierą. Prawdziwa wirtuozeria.

Pomiędzy popychaniem do przodu fabuły a zgłębianiem tajników psychiki rosyjskiej magnaterii pisarz znajduje dodatkowo, jak to ma w zwyczaju, niemało czasu na sprawy społeczno-psychologiczne. “Idiota” to książka, która nie jest nawet w połowie tak wypełniona dygresjami i rozważaniami na tematy rozmaite jak “Bracia Karamazow”, mimo to kilka bardzo istotnych spraw zostało mocno wyeksponowane. Obsesyjnie wręcz przejawia się motyw kary śmierci (Dostojewski w wyniku carskich represji za młodu sam o włos uniknął egzekucji, ciekawa to historia i zainteresowanym polecam zapoznanie się z biografią pisarza), są przemyślenia dotyczące ustroju i porządku społecznego (rodzące się w czasach powstawania powieści nurty socjalistyczne i anarchistyczne oraz reformy skostniałego caratu) oraz oczywiście religii.

Elementem o którym koniecznie trzeba wspomnieć jest humor. “Idiota” jest miejscami bardzo zabawny, jedna z początkowych scen, w której generałowa wraz z córkami zabawia się nieco kosztem niezręcznego towarzysko Myszkina, to jeden ze śmieszniejszych kawałków literatury jakie znam. Są to dowcipy oparte o cięty i żywy dialog, a więc takie, jakie lubię najbardziej. Humorystyczno-ironiczny charakter niektórych scen pełni jeszcze dodatkowe zadanie – tworzy mocny kontrast z rozdziałami, w których nikomu bynajmniej do śmiechu nie jest. Balansowanie na granicy kabaretu i tragedii autor opanowane ma doskonale. Z pewnością zwrócicie uwagę na ten fakt, gdy dobrniecie do sceny “niedoszłego samobójstwa” - fantastyczny, pełen napięcia fragment, w którym ironia miesza się z horrorem.

Czas jednak wspomnieć o istotnej w moim odczuciu wadzie. “Idiota” to powieść bardzo nieuporządkowana, gęsta, bałaganiarska wręcz. Dostojewski pracował nad nią w naprawdę trudnym okresie swojego życia, zmagając się z wieloma problemami osobistymi i chorobą – i to widać na każdym kroku. Książka składa się w większości z dialogów lub wewnętrznych monologów, które bohaterowie (w szczególności książę) prowadzą sami ze sobą, wypowiedzi te są chaotyczne, urywane, nierzadko tracące wątek, skaczące z jednej myśli na drugą, luźno powiązaną. Z jednej strony dodaje to realizmu – w końcu jest to historia o losach ludzi o dość pogmatwanej psychice – ale zarazem powoduje, że chwilami czyta się okropnie ciężko.

Biorąc powyższe wady i zalety pod uwagę, miałem zamiar dać “Idiocie” szkolną czwórkę, mocną, może nawet z plusem. Doceniam geniusz który nieraz przebija się przez ciężką w tym przypadku prozę Dostojewskiego, ale w pewnym momencie czułem się już po prostu zmęczony. Sytuacja wydawała się więc już klarowna, przesądzona wręcz, i wtedy nadeszło zakończenie... Nie powiem nic, najmniejszego nawet słówka, żeby nie popsuć nikomu niesamowitej satysfakcji z jednego z najbardziej spektakularnych finałów jakie sobie przypominam. Końcówka “Idioty” to cud, mistrzostwo. Można miejscami nieśmiało domyślać się do jakiej konkluzji zmierza cała opowieść, ale i tak nie sądzę, żebyście byli przygotowani w stu procentach na tak mocne uderzenie. Tak więc za finał – pełny dodatkowy punkt.

Moja ocena: 5/6

3 komentarze:

  1. i cóżeś uczynił??? moja lista zakolejkowanych książek i tak już jest długa, a teraz jeszcze „Idiota”? piszesz, że ciężko się czyta, że zagmatwana i chaotyczna, to po coś dodawał o niesamowitym finale? uhhhh, nie mam czasu na jeszcze jednego klocka! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze mogę opowiedzieć i zepsuć zabawę... chcesz? zakończenie nawiązuje mocno do pewnego znanego nam serialu ;)

      Usuń
    2. serialu... ciekawe, którego. ale nie mów, bo może jeszcze porzucę blogowanie o tajemniczych substancjach na rzecz zgłębiania klasyki literatury światowej...

      Usuń