Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

czwartek, 2 stycznia 2014

Wiedźmin: reaktywacja. Andrzej Sapkowski "Sezon burz".

Andrzej Sapkowski "Sezon burz"

data wydania: 05.12.2013r. (e-book), 06.11.2013r. (okładka miękka)
liczba stron: 572
wydawca: superNOWA
przeczytane: 16.11.2013r.

Wielotomowy cykl opowieści o wiedźminie Geralcie wspominam z dużą dozą sentymentu. Lata dziewięćdziesiąte to czasy mojej wielkiej fascynacji "papierowymi" grami RPG oraz literaturą fantasy - wtedy spod znaku Ursuli K. Le Guin, Raymonda E. Feista czy Michaela Moorcocka. Powstający w tamtych czasach siedmioczęściowy tasiemiec Sapkowskiego wstrzelił się więc idealnie w moje zainteresowania oraz wywrócił do góry nogami komfortowy światek "średniowiecznej" fantastyki nie wyłamującej się zbytnio z post-tolkienowskiej konwencji. Okazało się nagle, że główni bohaterowie mogą mieć motywacje o wiele bardziej przyziemne niż ocalenie świata przed zagładą, mogą przeklinać, popełniać błędy i podejmować złe decyzje czy zabijać z zimną krwią w imię własnych interesów. Elfy mogą być okrutną i ksenofobiczną rasą zamkniętą w kręgu swoich uprzedzeń, a krasnoludy mogą oddawać się pijaństwu i hazardowi niczym, nie przymierzając, osiedlowi menele. Andrzej Sapkowski stał się więc jednym z prekursorów tak obecnie modnego za sprawą "Game of Thrones" nurtu mrocznej i naturalistycznej fantasy.

Dość jednak o wiedźminie sprzed ponad 10 lat - zamierzam do niego jeszcze niedługo wrócić i zweryfikować swoje młodzieńcze fascynacje, wtedy też z pewnością powstanie jakiś obszerny post. Porozmawiajmy raczej o wiedźminie współczesnym... który wziął wszystkich z zaskoczenia. Zważając na zakończenie sagi oraz na wypowiedzi samego autora, mało kto spodziewał się kontynuacji przygód Geralta. Z drugiej strony także mało kto spodziewał się spektakularnego światowego sukcesu komputerowej adaptacji - wydane w latach 2007 oraz 2011 przez CD Projekt RED gry mocno zatrzęsły branżą i przyniosły deweloperowi gigantyczne zyski. Podejrzewam więc, że niebagatelne znaczenie dla reaktywacji cyklu miał aspekt biznesowy. Moje obawy o to, że mamy do czynienia z typowym "skokiem na kasę" były więc silne, lecz na szczęście jak się okazało raczej nieuzasadnione - "Sezon Burz" to książka całkiem przyzwoita.

Wstrząsu na miarę "Krwi Elfów" i natychmiastowej wpisania do kanonu klasyków spodziewać się nie należy. Nowy tom nie ma już takiej świeżości, nie charakteryzuje się aż takim rozmachem oraz - to mój podstawowy zarzut - trochę kuleje w kwestii prezentacji bohaterów, którzy dawniej byli niesamowicie wyraziści i żywi, mieli swoje motywacje i swoje naprawdę niełatwe dylematy, teraz wydają mi się przedstawieni dosyć dwuwymiarowo - ot, Jaskier brzdąka na lutni, czarodziejki zasadzają się na cnotę Geralta a czarny charakter zabija bo jest zły. Brakuje mi prawdziwie diabolicznego Vilgefortza, Ciri - rozdartej i zbuntowanej nastolatki, dziwacznego Regisa - przykłady można by mnożyć. To samo można powiedzieć o bohaterach pobocznych - dawny cykl prezentował nam cały poczet królów, magów, szpiegów i innych szemranych postaci, obecnie dramatis personae - że się tak uczenie wyrażę - spowadza się do kilkunastu pozycji. Otrzymujemy więc książkę bliższą pierwszym opowiadaniom Sapkowskiemu (tomy “Miecz Przeznaczenia" i "Ostatnie Życzenie") niż późniejszemu pięcioczęściowemu cyklowi.

Tyle krytyki, teraz może nieco o pozytywach. Przede wszystkim, Sapkowski nadal wie jak konstruować dobre dialogi. Są żywe, często dowcipne i pełne słowiańskich smaczków - życzę powodzenia tłumaczowi. Każdy bohater ma swój styl i jest rozpoznawalny. Co jeszcze? Nikt chyba nie będzie zaskoczony, jeśli powiem że mocnym punktem książki są sceny walki - autor zawsze w tej kwestii prezentował bardzo mocny warsztat i tym razem też bynajmniej nie rozczarowuje. Krwawe popisy Geralta nadal robią wrażenie i wywołają dreszczyk satysfakcji u każdego miłośnika średniowiecznej batalistyki. Przede wszystkim, jak za dawnych lat, autor doskonale potrafi oddać zimne okrucieństwo i kontrolowaną agresję Wiedźmina, który sprowokowany staje się niczym niebacznie nadepnięta kobra. W tej dziedzinie z Sapkowskim rywalizować jest ciężko - ze znanych mi pisarzy potrafi to właściwie tylko Abercrombie, którego "scena z monetą" w "Best Served Cold" jest moim osobistym punktem odniesienia w tej dziedzinie.

I tak oto dobrnęliśmy do końca tejże recenzji i do nieuchronnej konkluzji - czy warto skusić się na "Sezon Burz" i czy powrót po latach nie zakończył się, jak to często w życiu bywa, niesmakiem i rozczarowaniem. Odpowiem tak - dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki i takiego Geralta jak kilkanaście lat temu już nie ma i nie będzie. Obyło się jednak bez obciachu i powstała całkiem znośna lektura po którą warto w wolnej chwili sięgnąć.

Moja ocena: 3+/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz