Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

poniedziałek, 5 maja 2014

Odrobina gry o tron. Lois McMaster Bujold "Klątwa nad Chalionem".

Lois McMaster Bujold. "Klątwa nad Chalionem".

data pierwszego wydania: 03.02.2003 r.
stron: 496
przeczytane: 24.04.2014 r.

Z tytułem tym zderzyłem się w zasadzie przypadkiem, poszukując jakiejś niezbyt zobowiązującej lektury w klimacie fantasy - w związku z natłokiem tak zwanych "innych spraw", kwiecień był dla mnie niesprzyjającym czytelniczo okresem, głupio by było jednak pozwolić tym nielicznym luźniejszym chwilom pójść na całkowicie na marne. Padło na "Klątwę nad Chalionem" - opis wypatrzony na pewnym znanym portalu sugerował nieco schematyczną historię osadzoną w pseudośredniowiecznej scenerii, trochę intrygi dworskiej, trochę magii, polityka, wojna, honor, te sprawy. Mogę takie powieści pożerać w zasadzie bez końca, więc czym prędzej do roboty.

Parę dni później okazało się, że to wcale nie jest taka banalna opowiastka, jak mogłoby się początkowo wydawać. Fabuła jest niezwykle wciągająca (chociaż może niekoniecznie rewolucyjna), a pieczołowita i realistyczna prezentacja postaci robi naprawdę pozytywne wrażenie. Sam główny bohater to dość nietypowy jak na standardy gatunku przypadek. Szlachetnie urodzony Lupe dy Cazaril to facet, delikatnie mówiąc, po przejściach. Z przyczyn, których nie będę tu wyjawiać, aby nie psuć wam zabawy, ostatnie kilka lat spędził on jako galernik, wcześniej tracąc zdrowie i młodość na licznych kampaniach wojennych. Teraz złamany na ciele jak i duszy powraca w rodzinne strony, marząc o znalezieniu skromnej, nie rzucającej się w oczy posady na dworze, na którym dawno temu służył. Los jest jednak złośliwym gadem i naszemu nieszczęśnikowi nie będzie dane doczekać spokojnej starości w roli jakiegoś anonimowego skryby czy lokaja. Stare znajomości okazują się bardziej wartościowe, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, w wyniku czego Cazaril zostaje rzucony wprost w paszczę lwa - jako osobisty nauczyciel i sekretarz potencjalnej następczyni tronu będzie musiał się zmierzyć ze śmiertelnie niebezpieczną intrygą, w której stawką jest oczywiście władza - tym razem aż nad dwoma królestwami. W trakcie tych perypetii okaże się, że ten pozornie zmęczony życiem i asekurancki osobnik potrafi pokazać pazur, a jego podopieczna bynajmniej nie jest płochą i rozpuszczoną przez dworskie życie nastolatką.

Widzicie już teraz zapewne, że nie jest to powieść wywracająca świat do góry nogami swoją niespotykaną oryginalnością. Jej siła tkwi jednak we wspomnianej już charakteryzacji bohaterów, z którymi łatwo się zżyć i którym mamy ochotę kibicować. Są to ludzie z krwi i kości, nie mają nic wspólnego z nierzeczywistymi konstruktami o niezrozumiałych motywacjach, na które łatwo się nadziać w "epic fantasy". Postaci kreowane przez Bujold mają zaskakująco przyziemne problemy i ułomności. Druga sprawa to uroczy sposób pisania - historia płynie niespiesznie, autorka dużo uwagi poświęca szczegółom i atmosferze, nad całością unosi się duch snutej przy kominku opowieści. Jeśli zdarzyło wam się czytać cokolwiek autorstwa Robin Hobb, to poczujecie się natychmiast jak w domu, a moje dalsze wyjaśnienia będą zbędne. Uprzedzam jednak, że trzeba nastawić się na specyficzny rodzaj narracji, która tutaj nie pędzi na złamanie karku - dla niektórych pewnie będą to dłużyzny. Tym większe wrażenie robią jednak okazjonalnie pojawiające się fabularne trzęsienia ziemi.

Mówiąc krótko - podobało mi się. Warto też dodać, że "Klątwa nad Chalionem" to naprawdę niezła pozycja dla osób stawiających pierwsze kroki z fantastyką. Wprowadza sprawnie w tę konwencję, nie porażając jednak milionem obco brzmiących nazw i imion, nie zmuszając do zapoznania się z całą skomplikowaną geografią i historią fikcyjnego świata. Dla bardziej doświadczonych książka nie będzie objawieniem, ale stanowi miłą odmianę od nafaszerowanego cynizmem i przemocą Abercrombiego czy zmuszającego mózg do bolesnej gimnastyki Eriksona.

Moja ocena: 4+/6


4 komentarze:

  1. galernik!!! <3 wiesz, że mam do nich słabość.

    OdpowiedzUsuń
  2. masz też słabość do kierowców rajdowych... tu niestety żadnego nie ma :P

    OdpowiedzUsuń